piątek, 7 czerwca 2013

Mandala dla Pawła


Tym razem - mandala dla Pawła, który potrzebował porządku, konkretu, ustalonych ram, poukładania. A także radości i zaufania. 
I oto, co wyszło:) Znów się zdziwiłam, gdy zobaczyłam mandalę po zakończeniu malowania. A jeszcze granatowe tło- na lepszą komunikację, wyrażanie siebie- też będzie wsparcie w tej kwestii. 
To niesamowite- malować dla kogoś- i gdy to robię, wzór pojawia się sam. Ma być taki, a nie inny, a ja się temu poddaję. Z dziką radością:):)


Mandala dla przyjaciólki

Spotkałyśmy się,bo tak miało być. Raptem trzy lata temu. Podczas warsztatów z rozwoju osobistego. Nic nie wskazywało na to, że będzie to wyjątkowa relacja ( a w zasadzie, ze będzie jakakolwiek). Ale kilka tygodni później "przypadkowo" spotkałyśmy się w centrum handlowym- ja wysiadałam z windy, a ona wsiadała. Umówiłyśmy się na kawę. I tak zaczęła się nasza niezwykła przyjaźń. Bo Ewa jest niezwykła- kobieta renesansu, z którą rozmawia się o wszystkim, śmieje się ze wszystkiego, z którą biesiadujemy, jedząc a to u mnie, a to u niej. Z którą wspólnie się wspieramy, staramy się zrozumieć świat zewnętrzny i wewnętrzny. Długo mogłabym pisać. Namalowałam dla Ewy mandalę, na urodziny, wtedy, kiedy było jej to potrzebne. Zdumiałam się, gdy skończyłam malować. Bo Ewa jest architektem, miłośniczką symetrii. A mandala wyszła jakby z dwóch części. Ta zewnętrzna- mocno wybuchowa, ekspansywna, jakiś nowy, nieznany teren. A środek- poukładany, znany, symetryczny. I całość- pomarańczowa, pełna życia, radosna i ... energetyczna seksualnie:):)
Ewa mówi, że lubi na nią patrzeć i że mandala działa. Czego więcej może chcieć artysta:)


poniedziałek, 18 marca 2013

New life- Mandala. Możesz wymyślić swoje życie


Mandala- tajemniczy obraz. Dla mnie mandale są przejściem do kolejnego etapu życia.
Jeśli pracujesz nad zmianami w sowim życiu, możesz to robić także i tak- rysując, czy też malując mandale.
Sami najlepiej wiemy, co dla nas jest najlepsze- głęboko wewnątrz siebie. Więc kolory, kształty wybieramy intuicyjnie, przelewając naszą energię na papier, czy szkło, jak u mnie.
Robię to co jakiś czas i zawsze są niesamowite efekty w życiu. Jak to się dzieje? Z jednej strony- uwalniają się emocje, energia, a  z drugiej-  gdy potem patrzę na mandalę, płyną one do mnie i już na poziomie świadomym manifestują się w życiu.
Zastanawiając się nad różnymi aspektami życia, wzięłam szkło, farby i tak oto powstała nowa mandala New life- kolorowa, gdzie dużo się dzieje, posypana złotym brokatem- jako symbol obfitości i błogosławieństw.
Jak malować? Ja zawsze najpierw  medytuję, a potem już zagłębiam się w malowanie: z radością ( fun jest ogromny!), bez napięć, że ma być jakoś, po prostu flow.
 A największy fun jest wtedy, kiedy już skończę i wieszam na ścianie- wtedy dopiero widzę, co wyszło z głowy, z duszy...

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Świąteczne kubeczki dla przyjaciół

Dopadła mnie wena twórcza! Byłam w hipermarkecie po żwirek dla kota i przy okazji znalazłam tam bardzo piękne kubeczki. No i się zaczęło... Najpierw kupiłam dwa, pomalowałam i wyszły takie:











A potem kupiłam jeszcze osiem, pomalowałam i poprosiłam przyjaciół, którzy przychodzą na Śniadania Biznesowe w Bielsku- Białej ( tak, te słynne-  w Lunicie) , aby kupili kubeczki. Uzbierało się 200zł, które, jak zwykle, gdy sprzedaję swoje prace , przeznaczyłam dla ciężko doświadczonej przez chorobę Irenki.
 http://www.fakt.pl/Dzieki-Wam-moge-sie-uczyc,artykuly,132235,1.html
A reszta kubeczków- poniżej. Fajnie jest malować, a malować i dzielić się z kimś- jeszcze fajniej:)


Kubeczki na gorącą świąteczną herbatkę z goździkami, imbirem i miodem:)









piątek, 30 listopada 2012

Świat w barwach tęczy

Za oknem szaro, mokro- jak to bywa jesienią. A u mnie pojawiły się dwie kolorowe, tęczowe mandale. Cieszy mnie zwłaszcza pomarańczowy kolor- to radość. Radość z bycia tu i teraz, cieszenie się tym, co robię- gdy jestem z ludźmi na środku sali i prowadzę warsztaty z negocjacji, gdy potem jadę- bezpiecznie i szczęśliwie do domu. Gdy gotuję pyszną zupę- też kolorową, a potem myję gary.
Fascynują mnie kolory, ciekawią mnie sprawy energetyczne, czakry.
Czerwień- to kolor pierwszej czakry- to sprawy materialne, potem jest pomarańczowy właśnie- radość, ale też sprawy seksualne ( czyli radość:)), potem jest  trzecia czakra- siła wewnętrzna, a potem czakra serca- zielona- miłość, nowe sprawy, potem jest czakra gardła- niebieska- to wyrażanie siebie. Potem jest czakra w kolorze indygo- tzw. trzecie oko- kolor indygo- intuicja i wreszcie ostatnia, koronna
czakra- kolor fioletowy- otwarcie się na wymiary
duchowe.


Fajnie, gdy jest kolorowo, czego wszystkim życzę:)

czwartek, 30 sierpnia 2012

I w Polsce się da



Pomalowałam ostatnio szklany kubek. Pięknie wyszedł. Malowałam go z radością i spontanicznie- chciałam docenić coś, co ujęło mnie za serce. Tu w Polsce, a konkretnie- we Wrocławiu.
Pracuję jako trener biznesu, jeżdżąc w różne miejsca w Polsce. Odwiedziłam mnóstwo hoteli, poznałam przeróżne sposoby obsługi klientów ( czyli mnie). A jednak zdziwiłam się i zachwyciłam się tym, czego doświadczyłam właśnie we Wrocławiu, gdzie dwóch niezwykłych młodych ludzi prowadzi  Centrum Biznesu. Można tam zrobić szkolenie wraz z noclegiem.
To miejsce, gdzie tak zupełnie bez powodu, po prostu, wszyscy się uśmiechają tak, jakby czekali właśnie na mnie… Niby nic wielkiego, a jednak nie wszędzie się tak uśmiechają. To miejsce, gdzie pytają: „na którą godzinę życzy sobie pani śniadanie do pokoju?”. I jeśli powiem, że na 6.45, to punkt 6.45 puk puk i kolejna młoda, uśmiechnięta osoba przynosi tacę ze śniadaniem. Niby nic wielkiego, a jednak nie wszędzie tak jest. Biorąc pod uwagę fakt, że to nie jest hotel i recepcja nie jest czynna przez całą dobę, ale od 7 do 22.
To miejsce, gdzie jeśli powiem, że jutro chciałabym śniadanie na…4.50 ( bo robię szkolenie od 6 rano- tak, zdarza się i o takiej porze), to wiem, że nie ma problemu. Ale ponieważ o tej porze nie potrafię nic zjeść, więc proszę o zapakowane kanapki. I dodaję, że w takim razie można te kanapki zrobić wieczorem, żeby nie trzeba było specjalnie tak wcześnie rano przychodzić. A wtedy słyszę:       „Jednak przyniesiemy pani kanapki rano, o 4.50, ponieważ pani jutro już wyjeżdża, a my chcielibyśmy panią pożegnać
Każdy poczułby się wyjątkowo. Ja też:)
A rano 4.50- puk puk i z pięknie zapakowaną torbą z kanapkami, soczkiem, jogurtem i ciasteczkiem stoi Pan Szymon w garniturze ( jeden z właścicieli) i z uśmiechem ( choć oczy miał zaspane) wręcza mi torbę i mówi: „ Pani Doroto, zmotywowała mnie pani, żebym wcześniej wstał. I ja sobie teraz faktury powpisuję”. I znów poczułam się wyjątkowo. O 4.50 rano.
W WenderEdu, bo tak nazywa się to magiczne miejsce uśmiecha się o 5 rano Pan Ochroniarz. I z uśmiechem zabiera mi walizkę do samochodu. I życzy mi dobrego dnia. A wieczorem, gdy przyjeżdżam uśmiecha się także Pan, który sprząta przed wejściem. Ale oprócz tego, że się uśmiecha, to wykonuje swoją pracę z takim zaangażowaniem, jakiego nie widuję często. Tak, jakby mycie chodnika przed drzwiami, upstrzonego gołębimi kupami, zamiatanie, czy sprzątanie niedopałków było najwspanialszą pracą. A Pan mówi, że pracę trzeba cenić i że on lubi mieć coś do roboty. Pan wygląda na emeryta, który sobie dorabia.
Zapomniałam dodać, że gdy przyjeżdżam, zawsze ktoś pomaga mi nieść bagaże. Albo któryś z właścicieli ( jest jeszcze Pan Paweł), albo Pan Sebastian z recepcji. Pan Sebastian z artystyczną duszą, który robi piękne zdjęcia i pięknie maluje na szkle.
Na koniec dodam, że w pokoju jest mega wygodne łóżko, w szafie koc, jakby było chłodno ( i jakoś klienci nie kradną!), na stole czajnik, a w koszyku do wyboru kilka rodzajów herbat, kaw. Automaty z kawą, wodą są także na korytarzu. Bez dodatkowych opłat! A w łazience- oprócz wszystkiego co trzeba, nawet miska, gdybym chciała sobie coś wyprać. I taboret (zazwyczaj w hotelach kładę rzeczy na podłodze, bo nie ma na czym).
Wszystko jest przemyślane tak, że można czuć się dobrze, wygodnie i wyjątkowo.
Ale to ludzie tworzą to miejsce. Uprzejmość, uśmiech, empatia, chęć pomocy i docenienie mnie o 4.50 rano to jest to, co mnie ujęło i co spowodowało, że namalowałam kubek dla Pana Szymona.
I w Polsce też się da być uprzejmym i uśmiechniętym. Tym bardziej cudowne jest to, że propagują to ludzie młodzi.
A Pan Sebastian, pracujący w recepcji to artystyczna dusza, bo jak przynosi tacę ze  śniadaniem, to wszystko jest pięknie ułożone, a ciasteczka na talerzyku układa w formie uśmiechniętej buźki: dwie kuleczki to oczy, ciasteczko w kształcie serduszka to usta, a dwa trójkątne ciasteczka to uszy. I z radością w oczach mówi: „ Nie spodziewałem się, że pani to zauważy. Dziękuję”
A w co Ty wkładasz swoje serce? Czy zauważasz to, w co inni wkładają serce?

Kubek dla Pana Szymona
Buźka z ciasteczek :)

czwartek, 3 maja 2012

Na szkle malowane- część trzecia moje prace

I jeszcze jeden film- też przygotowany na wystawę w Bielsku- Białej. Była to wystawa moich prac zarówno w tzw. realu, jak i multimedialnie właśnie. A więc można było obejrzeć moje prace, które przyniosłam, a także obejrzeć wyświetlane filmy i posłuchać między nimi moich wystąpień.
Mówiłam o tym, że warto coś tworzyć , mieć swoje pasje, a także jak radość z tworzenia zwiększa się, gdy dzielimy się z innymi. I że każdy może tworzyć: niektórzy malują, inni gotują boskie pierogi, jeszcze inni tworzą modele samolotów, a ktoś może ułożyć bukiet z kwiatków, czy robić ciekawe prezentacje komputerowe. Jest tyle możliwości! Ważna jest radość, gdy się to robi, bo wtedy jesteśmy tu i teraz. I o to m.in. chodzi w życiu :)