poniedziałek, 17 grudnia 2012

Świąteczne kubeczki dla przyjaciół

Dopadła mnie wena twórcza! Byłam w hipermarkecie po żwirek dla kota i przy okazji znalazłam tam bardzo piękne kubeczki. No i się zaczęło... Najpierw kupiłam dwa, pomalowałam i wyszły takie:











A potem kupiłam jeszcze osiem, pomalowałam i poprosiłam przyjaciół, którzy przychodzą na Śniadania Biznesowe w Bielsku- Białej ( tak, te słynne-  w Lunicie) , aby kupili kubeczki. Uzbierało się 200zł, które, jak zwykle, gdy sprzedaję swoje prace , przeznaczyłam dla ciężko doświadczonej przez chorobę Irenki.
 http://www.fakt.pl/Dzieki-Wam-moge-sie-uczyc,artykuly,132235,1.html
A reszta kubeczków- poniżej. Fajnie jest malować, a malować i dzielić się z kimś- jeszcze fajniej:)


Kubeczki na gorącą świąteczną herbatkę z goździkami, imbirem i miodem:)









piątek, 30 listopada 2012

Świat w barwach tęczy

Za oknem szaro, mokro- jak to bywa jesienią. A u mnie pojawiły się dwie kolorowe, tęczowe mandale. Cieszy mnie zwłaszcza pomarańczowy kolor- to radość. Radość z bycia tu i teraz, cieszenie się tym, co robię- gdy jestem z ludźmi na środku sali i prowadzę warsztaty z negocjacji, gdy potem jadę- bezpiecznie i szczęśliwie do domu. Gdy gotuję pyszną zupę- też kolorową, a potem myję gary.
Fascynują mnie kolory, ciekawią mnie sprawy energetyczne, czakry.
Czerwień- to kolor pierwszej czakry- to sprawy materialne, potem jest pomarańczowy właśnie- radość, ale też sprawy seksualne ( czyli radość:)), potem jest  trzecia czakra- siła wewnętrzna, a potem czakra serca- zielona- miłość, nowe sprawy, potem jest czakra gardła- niebieska- to wyrażanie siebie. Potem jest czakra w kolorze indygo- tzw. trzecie oko- kolor indygo- intuicja i wreszcie ostatnia, koronna
czakra- kolor fioletowy- otwarcie się na wymiary
duchowe.


Fajnie, gdy jest kolorowo, czego wszystkim życzę:)

czwartek, 30 sierpnia 2012

I w Polsce się da



Pomalowałam ostatnio szklany kubek. Pięknie wyszedł. Malowałam go z radością i spontanicznie- chciałam docenić coś, co ujęło mnie za serce. Tu w Polsce, a konkretnie- we Wrocławiu.
Pracuję jako trener biznesu, jeżdżąc w różne miejsca w Polsce. Odwiedziłam mnóstwo hoteli, poznałam przeróżne sposoby obsługi klientów ( czyli mnie). A jednak zdziwiłam się i zachwyciłam się tym, czego doświadczyłam właśnie we Wrocławiu, gdzie dwóch niezwykłych młodych ludzi prowadzi  Centrum Biznesu. Można tam zrobić szkolenie wraz z noclegiem.
To miejsce, gdzie tak zupełnie bez powodu, po prostu, wszyscy się uśmiechają tak, jakby czekali właśnie na mnie… Niby nic wielkiego, a jednak nie wszędzie się tak uśmiechają. To miejsce, gdzie pytają: „na którą godzinę życzy sobie pani śniadanie do pokoju?”. I jeśli powiem, że na 6.45, to punkt 6.45 puk puk i kolejna młoda, uśmiechnięta osoba przynosi tacę ze śniadaniem. Niby nic wielkiego, a jednak nie wszędzie tak jest. Biorąc pod uwagę fakt, że to nie jest hotel i recepcja nie jest czynna przez całą dobę, ale od 7 do 22.
To miejsce, gdzie jeśli powiem, że jutro chciałabym śniadanie na…4.50 ( bo robię szkolenie od 6 rano- tak, zdarza się i o takiej porze), to wiem, że nie ma problemu. Ale ponieważ o tej porze nie potrafię nic zjeść, więc proszę o zapakowane kanapki. I dodaję, że w takim razie można te kanapki zrobić wieczorem, żeby nie trzeba było specjalnie tak wcześnie rano przychodzić. A wtedy słyszę:       „Jednak przyniesiemy pani kanapki rano, o 4.50, ponieważ pani jutro już wyjeżdża, a my chcielibyśmy panią pożegnać
Każdy poczułby się wyjątkowo. Ja też:)
A rano 4.50- puk puk i z pięknie zapakowaną torbą z kanapkami, soczkiem, jogurtem i ciasteczkiem stoi Pan Szymon w garniturze ( jeden z właścicieli) i z uśmiechem ( choć oczy miał zaspane) wręcza mi torbę i mówi: „ Pani Doroto, zmotywowała mnie pani, żebym wcześniej wstał. I ja sobie teraz faktury powpisuję”. I znów poczułam się wyjątkowo. O 4.50 rano.
W WenderEdu, bo tak nazywa się to magiczne miejsce uśmiecha się o 5 rano Pan Ochroniarz. I z uśmiechem zabiera mi walizkę do samochodu. I życzy mi dobrego dnia. A wieczorem, gdy przyjeżdżam uśmiecha się także Pan, który sprząta przed wejściem. Ale oprócz tego, że się uśmiecha, to wykonuje swoją pracę z takim zaangażowaniem, jakiego nie widuję często. Tak, jakby mycie chodnika przed drzwiami, upstrzonego gołębimi kupami, zamiatanie, czy sprzątanie niedopałków było najwspanialszą pracą. A Pan mówi, że pracę trzeba cenić i że on lubi mieć coś do roboty. Pan wygląda na emeryta, który sobie dorabia.
Zapomniałam dodać, że gdy przyjeżdżam, zawsze ktoś pomaga mi nieść bagaże. Albo któryś z właścicieli ( jest jeszcze Pan Paweł), albo Pan Sebastian z recepcji. Pan Sebastian z artystyczną duszą, który robi piękne zdjęcia i pięknie maluje na szkle.
Na koniec dodam, że w pokoju jest mega wygodne łóżko, w szafie koc, jakby było chłodno ( i jakoś klienci nie kradną!), na stole czajnik, a w koszyku do wyboru kilka rodzajów herbat, kaw. Automaty z kawą, wodą są także na korytarzu. Bez dodatkowych opłat! A w łazience- oprócz wszystkiego co trzeba, nawet miska, gdybym chciała sobie coś wyprać. I taboret (zazwyczaj w hotelach kładę rzeczy na podłodze, bo nie ma na czym).
Wszystko jest przemyślane tak, że można czuć się dobrze, wygodnie i wyjątkowo.
Ale to ludzie tworzą to miejsce. Uprzejmość, uśmiech, empatia, chęć pomocy i docenienie mnie o 4.50 rano to jest to, co mnie ujęło i co spowodowało, że namalowałam kubek dla Pana Szymona.
I w Polsce też się da być uprzejmym i uśmiechniętym. Tym bardziej cudowne jest to, że propagują to ludzie młodzi.
A Pan Sebastian, pracujący w recepcji to artystyczna dusza, bo jak przynosi tacę ze  śniadaniem, to wszystko jest pięknie ułożone, a ciasteczka na talerzyku układa w formie uśmiechniętej buźki: dwie kuleczki to oczy, ciasteczko w kształcie serduszka to usta, a dwa trójkątne ciasteczka to uszy. I z radością w oczach mówi: „ Nie spodziewałem się, że pani to zauważy. Dziękuję”
A w co Ty wkładasz swoje serce? Czy zauważasz to, w co inni wkładają serce?

Kubek dla Pana Szymona
Buźka z ciasteczek :)

czwartek, 3 maja 2012

Na szkle malowane- część trzecia moje prace

I jeszcze jeden film- też przygotowany na wystawę w Bielsku- Białej. Była to wystawa moich prac zarówno w tzw. realu, jak i multimedialnie właśnie. A więc można było obejrzeć moje prace, które przyniosłam, a także obejrzeć wyświetlane filmy i posłuchać między nimi moich wystąpień.
Mówiłam o tym, że warto coś tworzyć , mieć swoje pasje, a także jak radość z tworzenia zwiększa się, gdy dzielimy się z innymi. I że każdy może tworzyć: niektórzy malują, inni gotują boskie pierogi, jeszcze inni tworzą modele samolotów, a ktoś może ułożyć bukiet z kwiatków, czy robić ciekawe prezentacje komputerowe. Jest tyle możliwości! Ważna jest radość, gdy się to robi, bo wtedy jesteśmy tu i teraz. I o to m.in. chodzi w życiu :)

wtorek, 1 maja 2012

Na szkle malowane część 2 moje prace

A to druga część moich prac- przygotowałam ją na wystawę, która była w Bielsku- Białej 26.04. 2012. Było pięknie- sporo butelek poszło w świat, a przy okazji pojawiły się fundusze dla małej Irenki, która czeka na kolejne operacje...
Ludzie mają wielkie serca i to nieprawda, że nie chcemy pomagać, że każdy myśli tylko o sobie. Nawet na takiej niewielkiej, lokalnej imprezie dzieją się cuda.

czwartek, 5 kwietnia 2012

Wielkanocna butelka

W tym roku pisanki też zrobię, kto wie, może z podobnym wzorem?
Na razie moja inwencja twórcza wyraziła się taką oto butelką.
Wesołych Świąt!!

piątek, 2 marca 2012

Co ma wspólnego koniak z Orientem?

Chyba to, że im droższy koniak, tym bardziej pudrowe szkło, w dodatku zielone, a to oznacza, że ręka niemal sama maluje, jak w transie.
Po raz pierwszy namalowałam kółka- bez żadnego szablonu, ot tak!
Nie lubię koniaku, ale butelki mnie zdecydowanie inspirują.
Na szczęście moja kochana mama uważa koniak za wyborny trunek, więc od czasu do czasu dostaję fajną butelkę.
Jak to dobrze, ze jedni lubią koniak, a inni butelki :):)

Butelka dla cioci Heli

Dziś imieniny Heleny.
Mam ciocię Helę, dla której pomalowałam butelkę.
Ciocia Hela jest przecudną ciocią- ma piękny system wartości, mimo różnych życiowych doświadczeń zawsze pogodna,
a o swoim mężu ( czyli wujku moim) mówi: "mój Chłopeczek"
Jakie to piękne.
Dlatego na butelce przykleiłam kilka "szlachetnych" kamyków.
Ciocia zasługuje na wszelkie brylanty, rubiny, szafiry:)



środa, 15 lutego 2012

Baśnie z tysiąca i jednej nocy, czyli raz jeszcze Orient

Dawno dawno temu, moja przyjaciółka Grażyna, miała przepiękną książkę- to były cudownie ilustrowane Baśnie z tysiąc i jednej nocy. Same w sobie historie niezwykłe, egzotyczne i fascynujące. A te obrazki!! Kolorowe, piękne, inkrustowane złotą błyszczącą farbą. A każdy obrazek miał chroniącą go przeźroczystą jak pergamin kartkę. Zachwycające!!! 
I jak kiedyś dostałam od mamy butelkę o tak niezwykłym kształcie, to musiała powstać choć namiastka jednej z baśni.
 
Okno do świata magii

"Kamienie szlachetne" muszą być!








Zaczarowane butelki- w sam raz na magiczne eliksiry...

Są zaczarowane. Stoją u mnie na półce i lubię na nie patrzeć, bo wyobrażam sobie, że właśnie tak mogłyby wyglądać butelki na różne magiczne eliksiry, które kiedyś przygotowywały czarodziejki. Np. taki eliksir młodości, albo szczęścia świetnie by w nich "wyglądał"
Mają tylko 6 cm wysokości. Dostałam je od innej mojej przyjaciółki, Beaty, która przywiozła je zdaje się z Austrii. W środku był likier, chociaż nie dane mi było zaznać jego smaku, bo został wcześniej skonsumowany:) Za procentami nie przepadam, więc mi to nie przeszkadza.
Pomalowałam je i dodatkowo okleiłam " brylantami", "szmaragdami", a kto wie- może i "topazami"?
Oto one: dwie maleńkie zaczarowane butelki...


Orient w innej odsłonie...

Pudrowe szkło i kolejna fascynacja Orientem

Niedawno dostałam w prezencie od przyjaciółki Ewy S. niezwykłą szklankę- z "pudrowego" brązowego szkła, wykończoną pięknym brokatem.
Uwielbiam takie przydymione szkło- od razu mnie inspiruje i z głowy wychodzą mi znów orientalne wzory.
Nie wiem skąd się biorą- nigdy nie byłam w krajach Bliskiego czy Dalekiego Wschodu ( no, za wyjątkiem Uzbekistanu kiedyś dawno temu, kiedy nawet nie śniło mi się, ze będę malować na szkle. Ale tam wzory były inne. Piękne, tajemnicze, ale inne).
A oto, co powstało.


Na pomalowanie czekają jeszcze  dwie mniejsze szklaneczki, które były w zestawie. Przyjaciele są super!

A jak skończyłam szklankę, to "machnęłam" jeszcze pudrową butelkę
Nie przepadam za czarnym konturem, ale ten okazał się świetnej jakości i cudnie wychodził z tubki:)

 A potem kolejną....
Na jasnym tle miedziany kontur


niedziela, 5 lutego 2012

Poradnik malowania butelki dla każdego.


Ostatnio parę osób pytało mnie, jak malować na szkle. Stworzyłam więc poradnik- jak w 20 minut zrobić piękną butelkę. Na początek- malowanie przy użyciu konturu. Wydaje mi się to łatwiejsze, niż malowanie farbami, no i można od razu stworzyć fantazyjne wzory.


Życzę dobrej zabawy!

Jak zacząć malowanie na szkle

Czym ja maluję?
1. Używam farb francuskich witrażowych firmy Vitrail.
Zalety: świetna jakość, piękne kolory, bardzo pięknie się rozprowadzają, dość długo nie gęstnieją, dobrze się otwierają, dają złudzenie szkła ( czyli prześwitują)
Wady: 50ml to duża pojemność. Żeby to zużyć, trzeba by malować codziennie kilka godzin i starczyłoby na miesiąc, albo i dłużej. No i cena- ok. 13 zł za słoik. Jeśli chcesz kupić kilka kolorów- np. żółty, czerwony, niebieski, zielony, pomarańczowy, fioletowy, purpurowy- to ok. 100zł
2. Kontur- firmy Decorfin- holenderski. Dobra jakość, czyli równomiernie się wysuwa z tubki, bez pęcherzyków powietrza, co jest bardzo ważne! Bo jak malujesz sobie kreskę, a tu nagle "pult" i zamiast konturu masz powietrze, to bywa irytujące. Kreska nierówna. Cena tubki- ok. 11zł
3. Zmywacz- bardzo ważny element. Ja używam holenderskiego- White spirit artists'grade. Cena ok. 13zł.
Ale równie dobrze można użyć zmywacza do paznokci.
4. Pędzle- zależy jakie duże wzory malujesz. grubość od 1 w górę.
5. Złota farba- używam włoskiej, firmy Idea Vetro. Trzeba dobrze wstrząsnąć przed użyciem. Cena ok. 13zł.
Wszystkie te akcesoria można kupić w sklepie dla plastyków.

Farby witrażowe

Farba złota

Zmywacz










Zasady malowania:
  • odtłuść powierzchnię zmywaczem
  • wytrzyj do sucha papierem        ( toaletowym)
  • jeśli malujesz na płaskiej powierzchni podłóż wzór
  • ja nanoszę najpierw różne kolory farbami
  • jak wyschną ( kilka godzin), wypełniam miejsca między kolorami konturem
  • farby schną do 48 godzin
  • można  używać butelki, szklanki normalnie. Myć delikatnie.
  • nie wolno myć w zmywarce        ( zmyje wzór)

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Jak zaczęłam malować

Lustro w toalecie- pierwsza praca
Zaczęłam malować zupełnie niespodziewanie. Zupełnie nic nie wskazywało na to, że malowanie na szkle stanie  się taką wielką moją pasją. Odwiedziłam moją znajomą, a właściwie klientkę
( pracowałam wtedy w branży finansowo- ubezpieczeniowej). Na kredensie zobaczyłam bardzo pięknie pomalowane butelki- pamiętam jedną: na ściance była namalowana...przekrojona cytrynka.Zapytałam znajomą jak się maluje, co jest do tego potrzebne. I jeszcze tego samego dnia kupiłam farby, pędzle i podekscytowana przyjechałam do domu. Co by tu pomalować?- rozmyślałam, chodząc po domu i rozglądając się wszędzie.
I tak padło na szafkę w kuchni. A zaraz potem- na lustro w toalecie. Tę radość tworzenia pamiętam do dziś.
Początki nie budzą zachwytu, ale radość tworzenia prędzej czy później objawi się doskonałością :)


niedziela, 22 stycznia 2012

Fraktale - moja fascynacja

Kiedyś, zanim "rozwinęłam" mandalę na butelkach, znalazłam w necie stronę z fraktalami. Zaparło mi dech na trzy godziny!Zobaczyłam przepiękne, stworzone komputerowo obrazy- fraktale, czyli wzory matematyczne, do których podstawia się kolory i wychodzą takie cuda! Fraktale charakteryzują się tym, że powtarza się w nich określony wzór, a poza tym, każdy ich fragment zawiera dany wzór właśnie.
Ech, nieważne co zawierają- ich piękno jest dla mnie absolutnie zachwycające!!
 




Te są z mojej ulubionej strony:     http://www.wack.ch/titia/index.html

Mandale- do czego służą?

Mandale- piękne geometryczne wzory na bazie koła. Najczęściej symetryczne, choć niekoniecznie. Zawsze kolorowe. Kolory odgrywają ważną rolę- każdy kolor symbolizuje coś w naszym życiu. Kolory związane są z naszymi czakrami, czyli centrami energetycznymi. Napiszę więcej na ten temat na mojej stronie www.dobryrozwoj.pl
Tam znajdziesz różne ciekawe rzeczy związane z rozwojem właśnie :)
Malowanie mandali ma działanie terapeutyczne, oprócz dzikiej radości. Bo nieświadomie wybieramy kolory, które wzmocnią to, co w naszym życiu potrzebuje wzmocnienia. Kształty też mają znaczenie. Patrzenie na mandalę, niekoniecznie malowaną osobiście, powoduje rozwój intuicji- zaczynasz dostrzegać więcej i rozumieć więcej.  
Wszystkie mandale poniżej malowałam sama, sama także je konstruowałam. W końcu z wykształcenia jestem inżynierem:)

Moja znajoma Agata, która odczytuje symbolikę, powiedziała, że 8 łukowatych niebieskich wzorów, to 8 opiekunów. Fajnie mieć opiekunów:)


To moja pierwsza w życiu mandala. Najpierw, przy pomocy cyrkla i ekierek rysowałam na kartce wzór. A potem już farbami na szkle. Lubię na nią patrzeć. Dobrze na mnie działa :)
Gdy malowałam tę mandalę i przyglądałam się jej- zrozumiałam, jak niedobra dla mnie jest relacja z koleżanką. to było jak grom z jasnego nieba. Przedtem niby coś czułam, ale było to mętne i niejasne. Znajomość zakończyłam i odetchnęłam z ulgą. Polecam malowanie mandali, niekoniecznie na szkle.

A to TAKA SAMA mandala, co ta wyżej, pomarańczowa! Tylko tło inne i ciut mniejsza. Zupełnie inny przekaz, prawda?

Moje prace- film

 
Mój pierwszy film. Mnóstwo radości z tworzenia i 4 godziny pracy...
To tylko drobna część moich prac, z różnych okresów tworzenia.

Baniak też może być gwiazdą


Pewnego razu poczułam, że MUSZĘ coś namalować. Jeśli ktoś tworzy cokolwiek, to doskonale mnie zrozumie. Po prostu MUSISZ i koniec.
Przejrzałam zapas butelek, wyjęłam antyramy, na których maluję obrazy, wyjęłam farby.... i nic. Nic mi się nie podobało, żadna butelka mnie nie zainspirowała. Katastrofa twórcza- czyli frustracja spora.
Syn wrócił ze szkoły właśnie. I bach! Tknęło mnie!
Poprosiłam, aby skombinował jakieś fajne butelki od kolegów ( syn był w liceum ). Generalnie młodzież pija piwo, ale butelki po piwie nie są ciekawe. Chwilę później syn powiedział, że Kuba, jego kolega ma puste fajne butelki. To wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy.
Jakież było moje zdumienie, gdy dostałam trzy wielgachne, pięciolitrowe baniaki, po tanim winie zresztą. Obfitość wszechświata zawsze mnie zdumiewa :):):):)
I tak powstała pierwsza gwiazda. A ponieważ Kuba dorzucił butelkę po...spirytusie ( nie wnikam, co zrobił z zawartością- może mama do ciasta wykorzystała?:):)), to powstał komplet- jedyny w mojej karierze, więc unikatowy! 
p.s. tanie wino jest ok. :)

Marrakesz- nowy wzór- dla Reni

Butelka dla Reni
Kolejny raz inspiracja dopadła mnie nagle i niespodziewanie.
Spotkałam się z dawno niewidzianą znajomą, Reni - miałyśmy rozmawiać o systemie zakupów.
Ale Reni wróciła właśnie z wycieczki do Marrakeszu i pokazała mi zdjęcia ilustrujące tę wyprawę. Jakie tam były piękne kolory! Jakie cudeńka orientalne na suku! Reni opowiadała o różnych miejscach. Bardzo to było ciekawe- jeszcze nie byłam w Marrakeszu. ( Na pewno pojadę!)

No i co? Wróciłam do domu, był środek dnia, a ja sięgnęłam za telewizor, gdzie stoją różne butelki, jeszcze pełne i znalazłam tę- brązowa, z bardzo długą szyjką- wino jakieś w niej było.

I tak powstały esy- floresy w kolorze miedzianym. Do tej pory malowałam złotym. Miedziany, czarny, srebrny- jakoś nie rozgrzewały mojej duszy.
No wzór wyszedł mi z głowy pełen przepychu.
Cudnie!

p.s. Kolejny raz potwierdza się teza, że przyjaciele, znajomi, którzy mają dobrą energię, są wspaniałym źródłem inspiracji!

Anioł dla Irenki- historia JEDYNEGO w swoim rodzaju obrazu

To mój jedyny obraz, który przedstawia postać- twarz. Generalnie nie potrafię malować ludzi, kwiatów- czyli czegoś, co jest w rzeczywistości. W szkole z rysunków miałam zawsze 4. A uczniowie dzielili się na dwie grupy: tych, co mieli 5 ( czyli ładnie rysowali) i tych co mieli 4 ( eeeeee..... pozostali, czyli szkoda mówić)
Pewnego razu, moja przyjaciółka Beata poprosiła mnie, abym namalowała coś dla małej Irenki.
Irenka to ciężko chora, wtedy 3 letnia dziewczynka, dla której Beata organizowała koncert charytatywny. Zbieraliśmy pieniądze na operację. Irenka ma spalony przełyk, jest po kilkudziesięciu operacjach i pojawiał się możliwość odtworzenia przełyku.... z jelita Irenki. Operacji podjął się Lekarz z Warszawy, za darmo! Potrzebne były jednak pieniądze na dojazd i inne niezbędne rzeczy.
Usiadłam więc do malowania, myśląc o tej dzielnej małej tak ciężko doświadczone przez los dziewczynce.
Namalowałam twarz kobiety- sama byłam zdumiona, jak niezwykły obraz powstał. I przyszło mi do głowy, że właśnie tak wygląda Anioł Irenki.
Skąd wiem?
Dokładnie tak samo, jak jedno z dzieci w przedszkolu, którym pani zadała zadanie: narysuj, co chcesz.
Pani podchodziła do dzieci i pytała, co rysują, a pewna dziewczynka odpowiedziała: " rysuję Boga."
" A skąd wiesz, jak wygląda Bóg?"- zapytała pani.
" Jak namaluję, to będę wiedziała"- odpowiedziała dziewczynka

Dodam tylko, że bardzo bardzo trudno było mi się rozstać z  tym obrazem- podobno artyści tak mają. Do tej pory, obdarowując moich przyjaciół, znajomych, nie doświadczyłam tego.

p.s. Irenka, gdy zobaczyła ten obraz, zaklaskała w rączki i krzyknęła z uśmiechem: "ooooooooooo"

Historia jednej butelki

Inspiracja przychodzi niespodziewanie.Od jakiegoś czasu malowałam mandale, czyli te przepiękne, symetryczne wzory na planie koła. Powstało kilka obrazów, a chciałam namalować coś na butelkach. I żaden pomysł nie przychodził mi do głowy. Malowanie mandali na wypukłej powierzchni to bardzo trudna sprawa - nie udawało mi się tego zrobić.Pewnego dnia odwiedziłam moją przyjaciółkę, Assumptę. A ona poprosiła mnie, abym pomalowała dla niej butelkę, która bardzo jej się spodobała. I przyniosła zieloną, dość dziwną butelkę, bo miała krzywą szyjkę, a na niej zawiązany sznurek sizalowy. Był to dla mnie zaszczyt, gdyż Assumpta jest cudowną, niezwykle skromną osobą i mimo, że wcześniej podarowałam jej kilka moich prac, to nigdy wcześniej sama nie prosiła o to.                                                                                  Gdy wróciłam do domu, rozłożyłam farby, postawiłam tę dziwną butelkę przed sobą i zaczęłam się jej przyglądać z zainteresowaniem.    I nagle, po chwili już wiedziałam! Po prostu "rozwinęłam" mandalę i tak oto powstał wzór, który zdobi tę niezwykłą butelkę. Dziękuję Assumpto :):)
p.s. od tego momentu wiem, że najlepsze dla inspiracji, relaksu to pomyśleć o kimś ważnym, bliskim!